Możliwość zrelaksowania się przy dobrej książce jest często nagrodą, na którą zbyt rzadko możemy sobie pozwolić w tygodniu pełnym pracy lub podczas weekendu poświęcanego na to, co nie udało się nam skończyć wcześniej. Kiedy więc udaje się nam, molom książkowym, dorwać w swoje ręce jednego z papierowych przyjaciół lub tych w nowoczesnej i cyfrowej szacie graficznej, nie posiadamy się z radości, a euforia utrudnia nam sprawne przewracanie stron. Pośpiesznie zaczynamy chłonąć przygody i tajemnice, by w końcu całkowicie się odprężyć i zapomnieć o świecie wokół nas – no może poza tą jego częścią, gdzie gotuje się dla nas pyszny obiad. Część z nas wybiera fantastykę, część powieści grozy, ale zdecydowanie najwięcej emocji są w stanie zapewnić książkoholikowi dobre, mocne i napisane z polotem kryminały. Wiemy, że chcieli byście jak najszybciej dowiedzieć się, co poleca dziś „szef kuchni” jeśli chodzi o kartę zbrodni (tffu… dań!), więc przechodzimy do sedna i życzymy smacznego, bo są to naprawdę smakowite kąski, które niekoniecznie zostały należycie wypromowane i zakorzenione w świadomości czytelników. Zaczynamy śledztwo!

1. „Co wie noc” Dean Koontz

Wyjaśnienie tajemnicy, które wymyka się wszelkim logicznym teoriom? Morderca wracający po 20 latach, choć przecież wieko trumny już dawno zamknęło się nad jego głową? Przeszłość, która zaczęła przesączać się do teraźniejszości i funduje głównemu bohaterowi powrót do traumatycznych zdarzeń z dzieciństwa, kiedy to czysty przypadek ocalił mu życie? Nawet gdyby na okładce widniał jedynie tytuł i opis fabuły to i tak jesteśmy pewni, że sięgnęlibyśmy po nią po raz kolejny, gdyż tak ciekawiej i emocjonującej batalii w ochronie tego co najbliższe i najdroższe nie przeżyliśmy już dawno. Pierwszym plusem jest tutaj portret mordercy, drugim język, a kolejne musicie odkryć sami – spokojnie, nie będziecie musieli długo na nie czekać!

2. „Ogród kości” Tess Gerritsen

Dwa śledztwa, które dzielą wieki. W jednym z nich dowodem jest czaszka kobiety, która wyraźnie wskazuje, że zostało popełnione morderstwo. W drugim ktoś zabija wydawać by się mogło przypadkowe osoby, a głównym podejrzanym jest młody student medycyny z Bostonu, który dorabia jako pomocnik jednego z rezurekcjonistów. W świecie, kiedy nie znane są zarazki, w którym kobiety boją się porodu, gdyż może się on skończyć ich śmiercią, i w rzeczywistości, gdy jedynym sposobem na zdobycie eksponatów do badań, jest uczestnictwo w procederze handlu zwłokami pojawia się jednak kobieta, która nie chce poddać się nurtowi. Jest młoda, ma cięty język, ale jest też niezwykle dojrzała w miłości, jaką darzy swoją siostrzenicę. Prawdopodobnie to ona jest też kluczem do rozwiązania obu zagadek – tej XIX-wiecznej i tej, którą odkryto w czasach współczesnych podczas pracy w ogrodzie nowo zakupionego domu [zobacz].

3. „Przeznaczenie. Ukryta gra” Magdalena Oniszczuk

Więź pomiędzy siostrami jest bardzo trudna do zerwania, kiedy więc jedna z nich zostaje porwana, druga wie, że by ją uratować musi stawić czoła temu co dotychczas wywoływało w niej lęk. Przeszłość nigdy nie odchodzi, a gdy postanowi o sobie przypomnieć może okazać się, że skrywa niejedną tajemnicę i spisek. Debiutancki, ale jakże dopracowany kryminał, w którego tle przewijają się odświeżone schematy gatunku i wartko poprowadzone wątki, sprawia, że od pierwszych stron, aż do samego finału czyta się go z wypiekami na twarzy. Życzyli byśmy sobie więcej takich niespodzianek na polskim rynku wydawniczym!

4. „Sługi Boże” Adam Forman

Najgroźniejszą z bestii jest sam człowiek, który nie tylko zdolny jest do okrucieństwa, ale i angażuje swoją inteligencję, by cały proces był jak najbardziej finezyjny – a przez to i bolesny dla ofiary. Mamy tu więc powiązanie motywu samobójstwa, które wrzucone w tryby maszyny dochodzeniowej daje niespodziewane fakty i odpowiedzi. Jest też widmo przeszłości, która nigdy nie umiera i nawet po dziesięcioleciach potrafi kąsać. Nie obyło się również bez tajemnicy, skrywanej przez jedną z ważniejszych postaci, dwuznacznego obrazu duchownych i mroku kościołów. Serce zła bije tutaj bardzo równym rytmem, ale aż do samego końca nie jesteśmy w stanie zgadnąć skąd dobiegają jego miarowe uderzenia – brak snu gwarantowany!